Kindle Paperwhite VS Boox M92: Wyświetlacz E-Ink




Spis treści:

Czytaj też:

Wyświetlacz E-Ink


Czuję się w obowiązku, by wytłumaczyć niewtajemniczonym, o co chodzi z tym e-papierem. Otóż jest to zupełnie nowy rodzaj wyświetlaczy elektronicznych, obok LCD, LED, VFD... Ma jedną cechę szczególną, których inne wyświetlacze nie mają - w stanie statycznym, kiedy wyświetlany obraz jest nieruchomy, wyświetlacz nie pobiera WCALE prądu! Poszukajcie na Youtube - ludzie rozbierają czytniki, odłączają wyświetlacz, a na nim cały czas jest ten sam obraz! Ale zaraz... przecież mówi się, że to LCD jest mega-super-hiper energooszczędny, więc jak to? Cóż, LCD oszczędny owszem jest, ale w... kalkulatorze. W przypadku kiedy LCD jest duży, kolorowy, to wymaga podświetlania diodami lub lampami jarzeniowymi, a w dodatku każdy piksel wyświetlacza musi być odświeżany kilkadziesiąt razy na sekundę. Do tego musimy dołożyć jeszcze sterownik, który cały czas ten wyświetlacz kontroluje. Okazuje się, że w nowoczesnych telefonach i tabletach najwięcej energii pobiera ten rzekomo oszczędny LCD...

Wyświetlacz E-Ink jest zdecydowanie bardziej energooszczędny, ale ma kilka wad, przez które nie zastąpi LDC. Przede wszystkim - jest powolny. Proces odświeżania zajmuje tyle czasu, że jest zawsze widoczny jako naprzemienne rozjaśnienie i zaczernienie ekranu. Z tego powodu e-papier dobrze nadaje się do czytania, jednak jako telewizor nie miałby żadnych szans w porównaniu z LCD. Kolory na E-Ink również wyglądają nie najlepiej. Obecnie kolorowe wyświetlacze są dopiero w fazie prototypów i jakoś nie zapowiada się, by podbiły rynek.

Kindle Paperwhite


Mamy tu wyświetlacz o rozdzielczości 1024x758 (tak, 758 a nie 768) o możliwości wyświetlenia 16 odcieni szarości. Przyznam szczerze, że jestem zaskoczony możliwościami tego ekranu. Obraz jest bardziej wyraźny niż na normalnym papierze. Tekst jest ostry jak żyleta, a piksele są tak małe, że ich nie widać. Kąt obserwacji to praktycznie 180 stopni we wszystkich kierunkach. Wygląda to wszystko, jakby to rzeczywiście był papier.

Kindle Paperwhite ma panel dotykowy, reagujący tylko na palec. Wydaje się, że jest to panel pojemnościowy, ale mniejsza z tym. Obsługa jest bardzo wygodna, ikony oraz napisy w menu są duże i łatwo je trafić. Jednak jeśli chodzi o klikanie w linki w przeglądarce czy zaznaczanie słów w książce, niestety tak dobrze już nie jest. Wiele razy zdarzało mi się spudłować i trafić gdzieś obok.

Ważną zaletą jest podświetlanie ekranu, którego dotychczas w czytnikach ebooków nie było i z resztą cały czas produkowane są różne czytniki bez podświetlania. Wynika to z pewnych trudności technicznych, a mianowicie e-papier nie jest przezroczyty, tak jak LCD. Wobec tego, warstwa oświetlająca nie może być pod wyświetlaczem, tylko nad nim i musi kierować światło w dół, by odbiło się od papieru. Jest to wbrew pozorom, dość trudny problem. Jednak inżynierowie z Amazonu poradzili sobie znakomicie - oświetlenie jest doskonałe! Podświetlanie jest równomierne i można precyzyjnie (i wygodnie) dostosować jasność wyświetlacza. Jednak moim zdaniem trochę przegięli, bo podświetlania nie da się wyłączyć, co jest głupotą - jak można opracować super energooszczędny ekran i marnować energię na podświetlanie, kiedy nie jest potrzebne? Kompletnie bez sensu...



Boox M92


Wyświetlacz jest zdecydowanie większy i ma rozdzielczość aż 1200x824 pikseli. Dzięki temu przeglądanie PDF-ów jest niesamowicie wygodne i nawet nie ma potrzeby, by cokolwiek powiększać. W ustawieniach jest dostępna bardzo przydatna funkcja, której Kindle nie ma - ręczne odświeżanie ekranu. W Kindle odświeżania nie da się wyłączyć, a tutaj można. Odświeżanie ma na celu zlikwidowanie śladów po tekście, który został usunięty z ekranu (tzw. ghosting). Jednak ekrany w technologii Pearl, takie jak w Paperwhite i w M92 są na tyle dobre, że w wielu przypadkach odświeżanie można sobie podarować, aby wyświetlacz działał szybciej.

Mikrokontrolery XMEGA

Podświetlania nie ma. Trochę więcej uwagi poświęcę panelowi dotykowemu. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie firmy WACOM. Najciekawsze jest to, że panel dotykowy znajduje się... pod wyświetlaczem! Dzięki temu w żaden sposób nie zmniejsza kontrastu i jest całkowicie niewidoczny (w Kindle widać charakterystyczne kropeczki między warstwami panelu). WACOM reaguje tylko na specjalny rysik dołączony do czytnika, natomiast nie reaguje na palec ani nic innego. I w tym momencie pewnie część czytelników się oburzy - jak to? Tylko rysikiem można to obsługiwać!? Żeby dodać oliwy do ognia dodam - rysika nie można schować do czytnika! Trzeba kupić dodatkowe etui! Mimo to, rysik jest dość funkcjonalny. Przede wszystkim jest daleeeeece bardziej precyzyjny niż panel w Kindlu. Z łatwością można zaznaczyć nawet drobne słówka i można nim łatwo pisać po ekranie. Jeśli komuś nie chce się wyciągać rysika, to czytnik można również obsługiwać klawiszami.


Rysik sam w sobie jest bardzo ciekawy. Wystaje z niego biały szpikulec, który po dotknięciu wyświetlacza nieznacznie wsuwa się do środka i uaktywnia panel dotykowy. Proponuję zrobić ciekawy eksperyment - można palcem wcisnąć ten biały wihajster i wtedy panel wykrywa rysik nawet z odległości 1cm! Można więc "rysować w powietrzu" a panel dotykowy działa wtedy bezdotykowo! Niesamowita technologia - nie ma pojęcia, jak to działa...


Spis treści:

Czytaj też:

3 komentarze :

wieloiksiasty pisze...

Ta niesamowita technologia jest od dawna stosowana w świetnych tabletach firmy WACOM. Rysiki działają bez baterii i komunikują się z urządzeniem za pomocą indukcji.

Mój WACOM Bamboo ma jeszcze opcję dotyku bez rysika, szkoda, że zabrakło jej w tym czytniku...

Unknown pisze...

Czy te wyświetlacze mają przyszłość w urządzeniach pomiarowych np. multimetr ?

Dominik Leon Bieczyński pisze...

Pewnie, dlaczego nie

Prześlij komentarz

Skomentuj!